5-lecie Stowarzyszenia Sinicum (aspekty biblijno-duchowe)
Wykład o. Jana Koniora SJ wygłoszony 23 kwietnia 2017 roku na Jasnej Górze,
podczas uroczystego walnego zebrania Stowarzyszenia SINICUM
W Liście Apostolskim „Tertio millennio adveniente” (TMA), przygotowującym Wielki Jubileusz roku 2000, Jan Paweł II wskazując na starotestamentalny początek zwyczaju Jubileuszów cytuje Księgę Izajasza: „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej” (Iż 61,1-2). Słowa proroka spełniły się w Jezusie Chrystusie, w którym urzeczywistnił się (wcielił) czas łaski od Pana. „Wszystkie Jubileusze odnoszą się poniekąd – napisał Papież – do tego «czasu», odnoszą się do mesjańskiej misji Chrystusa” (TMA, 11). Każdy jubileusz, począwszy od pierwszego, 5 – letniego, wydarzenia, a więc okrągłe rocznicy, jak to dzisiaj obchodzimy na Jasnej Górze, w duchowym sercu Polski, założenia Sinicum, jest - o ile przeżywamy z wiarą, szczególnym czasem łaski wdzięczności, za jego powstanie, działalność w służbie Kościołowi w Chinach. Wspominamy ten mały Jubileusz, to chociaż niewielki odcinek czasu, ale jak mówi przysłowie chińskie, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Ten krok, a raczej kroki oficjalnie zostały podjęte pięć lat temu, dlatego też jesteśmy wdzięczni Bogu za dar nam ofiarowany i zadany, jako dzieło Boga i naszej współpracy w solidarności z Kościołem w Chinach. Jest z nami również patron naszego Stowarzyszenia – o. Michał Boym, wielki jezuita, ciągle za mało doceniany i znany, również przez samych jezuitów, a którego żadne trudności, zarówno w Chinach, w podróżach, we Włoszech, pomimo odmowy z prośbą o audiencję u ówczesnego papieża czy generała Towarzystwa Jezusowego, nie zniechęciły do wiernego wypełnienia misji – Ad Mairem dei Gloriam, używając języka św. Ignacego z Loyoli. Jak wspomniałem czas Jubileuszu – to czas łaski. Pytanie, cóż to za łaska?
Najpierw: Łaska przyjacielskiego świętowania
Samo słowo „jubileusz” wskazuje na radość. Obchodzenie jubileuszy jest zazwyczaj wydarzeniem radosnym. Ma coś z uczty weselnej jak zauważył Jan Paweł II w bulli „Incarnationis mysterium”. Nie inaczej jest z naszym Jubileuszem Stowarzyszenia Sinicum – chcemy świętować, czyli radować się z dobra, które Bóg pozwala nam czynić. Ale my nie chcemy się radować i cieszyć jedynie swoim małym gronie. Dziś bardziej niż kiedykolwiek zdajemy sobie sprawę z tego, że nie bylibyśmy w stanie pełnić naszej misji, gdyby nie szerokie grono przyjaciół i współpracowników, osób duchownych i świeckich, dzisiaj obecnych i nieobecnych, ale łączących się z nami i będących z nami w jedności. Św. Ignacy Loyola miał żywą świadomość tego, jak wiele zawdzięcza dobroci wspomagających go w jego drodze mężczyzn i kobiet. Nie ustawał nigdy w dziękczynieniu. W ciągu całego życia czynił wszystko, aby ich wspomagać. My również stanowimy szeroka społeczność osób świeckich i konsekrowanych złączonych, aby służyć Kościołowi, szczególnie w Chinach, dzieląc tę samą misję i być dla misji, albo stawać się misją. Wspomniany o. Ignacy, założyciel jezuitów, w IV tygodniu Ćwiczeń Duchowych nazywa to dobitnie Sentire cum Ecclesia, w dosłowny tłumaczeniu, Czuć z Kościołem. Ubogacamy się wzajemnie, dzięki wspólnej misji, wykonywanej w duchu wolności i dojrzałości wiary, tak, aby stała się możliwa wymiana doświadczeń w przeżywaniu wiary w Boga, bardzo często dzięki inspiracji biblijnej, katechetycznej, oazowej, misyjnej jako posłania to be sent. Obecny Rok Liturgiczny przeżywamy pod hasłem: Idźcie i głoście. To jest zaproszenie a zarazem wezwanie dotyczy każdego z nas bez wyjątku. Mam jednak świadomość, że ja nie mogę ewangelizować gdziekolwiek i kogokolwiek, jeśli najpierw moje serce nie będzie zewangelizowane, innymi słowy, jeśli w nim nie dokona się prawdziwa ewangelizacja.
W naszym 5-letnim Jubileuszu wyrażamy też wdzięczność wielu osobom, a modlitwa jest tutaj na pierwszym miejscu, prosząc Niepokalaną, Matkę spraw niemożliwych i cierpliwie słuchającą, Wspomożycielkę Wiernych wstawiająca się jako Królowa Chin za prześladowany Kościół w Chinach. Jutro będziemy obchodzić Jej wspomnienie. Kościół w trudnych momentach swoich dziejów w opiece Maryi widział ratunek, na przykład, gdy pod Lepanto zatrzymano ekspansję islamu, czy gdy Pius VII wrócił z pięcioletniej niewoli napoleońskiej. „Twoja chwała Maryjo, nie zejdzie na wieki z ust ludzi wspominających moc Boga”.
Dla mnie Jubileuszowe świętowanie staje się ten sposób swoistą „kontemplacją dla uzyskania miłości” z IV tygodnia Ćwiczeń Duchowych o. Ignacego. W punktach do tej kontemplacji Ojciec Ignacy zaprasza, aby „przypomnieć sobie otrzymane dobrodziejstwa: stworzenie, odkupienie i poszczególne dary”, po czym „pomyśleć nad tym, jak się Bóg dla mnie trudzi i działa we wszystkich rzeczach stworzonych na powierzchni ziemi...”.
Łaska nawrócenia
Jubileuszowa radość jest – jak stwierdził Jan Paweł II – „w szczególny sposób radością z odpuszczenia win, radością nawrócenia” (TMA, 32). W czasie Wielkiego Jubileuszu byliśmy wezwani do oczyszczania pamięci. „Czy można na przykład – pytał Papież – przemilczeć zjawisko obojętności religijnej, która sprawia, że wielu współczesnych ludzi żyje dziś tak, jak gdyby Bóg nie istniał, albo zadowala się mglistą religijnością, niezdolną sprostać problemowi prawdy ani obowiązkowi zachowania spójności między życiem i wiarą? [...] Także synowie Kościoła muszą zadać sobie pytania: w jakiej mierze i oni ulegli atmosferze sekularyzmu i relatywizmu etycznego” (TMA, 36). Jubileusz Sinicum jest dla nas zaproszeniem do postawienia sobie tych samych pytań. I do podjęcia łaski nawrócenia, posłuszeństwu Ojcu Świętemu, aby nie ulegać „małpiemu krytycyzmowi” wobec Stolicy Apostolskiej.
Ignacy z Loyoli jest niekiedy porównywany z Marcinem Lutrem. W tym roku obchodzimy również Jubileusz 500 – lecia wystąpienia Marcina Lutra. Luter został ekskomunikowany 3 stycznia 1521 r., a cztery miesiące później, w kwietniu, wydarzyło się to, co nazywamy początkiem nawrócenia Ignacego. Obydwaj żyli w czasach, kiedy papieże i kardynałowie nie dawali – delikatnie mówiąc – dobrego przykładu. Ignacy chcąc naprawiać Kościół wybrał drogę posłuszeństwa Kościołowi hierarchicznemu. Marcin Luter wybrał drogę świętego oburzenia i buntu. Postawa Ignacego wymagała heroicznej wiary i miłości w wymiarze krzyża. Sam był wielokrotnie przesłuchiwany i więziony przez inkwizycję. Tego rodzaju sytuacje przeżywał zawsze jako okazję do łączenia się z cierpieniem ukrzyżowanego Chrystusa. Będąc uwięziony w Salamance stwierdził podczas jednej z rozmów: „Co do mnie, to mówię ci, że nie ma tyle krat i łańcuchów w Salamance, ile bym ja pragnął, i więcej jeszcze, dla miłości Boga”. Dziś nikt w Kościele nie jest poddawany przez władze kościelne tak dramatycznym próbom jak Ignacy z Loyoli, ale tym bardziej trzeba nam robić rachunek sumienia z wierności nauczaniu Magisterium Kościoła.
Łaska twórczej wierności
Jednym z owoców oczyszczania pamięci jest wierność – powrót do korzeni, do początków, a każdy początek jest w Bogu. Przy czym ów powrót nie powinien polegać na jakimś pozbawionym refleksji naśladownictwie, ale twórczym podejmowaniu „tu i teraz” tego, z czego wyrastamy. A wyrastamy z doświadczenia duchowości Kościoła oraz naszych założycieli, w przypadku osób konsekrowanych. Osobiście wyrastam z doświadczenia św. Ignacego i jego pierwszych towarzyszy. U Ignacego zawsze była pasja, aby w kontemplacji i działaniu Bóg był zawsze na pierwszym miejscu (Ad Maiorem Dei Gloriam), oraz na gorliwość (magis) św. Franciszka Ksawerego – Patrona Misji Katolickich, by głosić Dobrą Nowinę wszystkim ludziom bez względu na kulturowe i cywilizacyjne granice, stąd jego pragnienie dotarcia do Chin. Gdy dowiedział się, podczas 3-letniego pobytu w Japonii, notabene, jako pierwszy ksiądz katolicki stawiający swoje stopy w Kraju Kwitnącej Wiśni: „Jak wasza religia chrześcijańska może być prawdziwa, skoro jest nie znana w Chinach”. W tamtym czasie wszystko co pochodziło z Chin budziło wiarygodność i szacunek. Dlatego postanowił jak najszybciej dotrzeć do Chin. Myślę, gdyby to wiedział wcześniej, rozpocząłby swoją przygodę misyjną nie od Japonii, ale od Chin.
Św. Ignacy był rzeczywiście pasjonatem „szukania i znajdowania Boga we wszystkim”. W liście do o. Antoniego Brandano stwierdza, że „należy ćwiczyć się w szukaniu obecności naszego Pana we wszystkich rzeczach, jak np. w rozmowie, chodzeniu, patrzeniu, smakowaniu, słuchaniu, myśleniu oraz we wszystkich czynnościach, albowiem prawdą jest, że jego Boski Majestat znajduje się w każdej rzeczy przez swoją wszechobecność, potęgę i istotę” (Pisma wybrane, red. M. Bednarz, Kraków 1969, t. I, s. 530).
W Roku Jubileuszowym trzeba nam po raz kolejny uzmysłowić sobie tę prawdę, że tym, co mamy do dania światu, nie są nasze idee, opinie, ani nawet pomysły na społeczną sprawiedliwość, ale Osoba Jezusa Chrystusa. Bóg, który najpełniej objawił się w Jezusie Chrystusie, ma być pierwszy w naszym przepowiadaniu, modlitwie i działaniu. W jednym z najważniejszych – moim zdaniem – tekstów pontyfikatu Jana Pawła II, a mianowicie w Liście Apostolskim „Novo millennio ineunte” (swoistym testamencie Papieża dla Kościoła na XXI wiek) Jan Paweł II przekonuje: „Nie, nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: Ja jestem z wami! Nie trzeba zatem wyszukiwać «nowego programu». Program już istnieje: ten sam co zawsze, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji. Jest on skupiony w istocie rzeczy wokół samego Chrystusa...”. Przypominanie prymatu osoby Jezusa Chrystusa jest dziś bardzo ważne, gdyż niewątpliwie nie brak przykładów ilustrujących tezę, że w niektórych Kościołach lokalnych głoszenie Ewangelii o Jezusie ustępuje miejsca różnego rodzaju ideologiom sprawiedliwości społecznej oraz – skądinąd bardzo potrzebnej – działalności charytatywnej. Warto tutaj zauważyć, że podczas swej wizyty w Niemczech Benedykt XVI mówił otwarcie o tym, że Kościół nie może skupiać się jedynie na pomocy charytatywnej, ale winien dbać o to, co nazywamy nową ewangelizacją.
Św. Franciszek Ksawery jest – zaraz po św. Pawle – największym misjonarzem Kościoła. O. Generał Peter Hans Kolvenbach dla jubileuszu jezuitów napisał: „Tym, co najbardziej nas zadziwia u św. Franciszka Ksawerego, jest jego żarliwe przekonanie o palącej potrzebie głoszenia Ewangelii, gdy tymczasem my wobec perspektywy ewangelizacji pozostajemy dość bierni. Fakt, że dzieło ewangelizacji wymaga dziś szacunku dla ludzkich sumień i różnorodności kultur oraz postawy dialogu, że musi brać pod uwagę religijny pluralizm i obojętność religijną, powinien skłaniać nas do dzielenia Ksaweriańskiej żarliwości, a nie utwierdzać w rezygnacji, jak gdyby już nic nie było do zrobienia”. To bardzo ważne słowa. Wszak wygląda na to, że o ile dawniej źle pojęta ewangelizacyjna gorliwość prowadziła niekiedy do zaprzeczania Ewangelii i stosowania przemocy, o tyle dzisiaj entuzjazm do prowadzenia dialogu prowadzi czasem do rozmydlenia Ewangelii i redukcji Dobrej Nowiny do kilku postmodernistycznych banałów. Nasze apostolstwo opiera się na czterech strukturach: ewangelizacja, promocja sprawiedliwości, międzyreligijny dialog oraz inkulturacja. Problem w tym, że dialog może stać się zwyczajną, pozbawioną pasji dążenia do prawdy pogawędką, a owocem inkulturacji może być bezkrytyczny zachwyt ideą tzw. Multikulturowości (Multi-kulti), a nie głoszenie Ewangelii w różnorodności kultur.
Słowa Benedykta XVI na czas Jubileuszu
Benedykt XVI podczas swojego pobytu w Polsce mówił nam o wierze i wierności: Podczas Mszy św. na Placu Piłsudskiego w Warszawie Papież nauczał: „Wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd dotyczących tajemnic Boga, człowieka, życia i śmierci oraz rzeczy przyszłych. Wiara polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem...”. A zatem podstawowy wymiar wiary to nie jej wyznawana treść, czy też intensywność religijnego, ale subiektywnego przeżycia, lecz spotkanie ze świadkiem, którego świadectwo uznajemy za wiarygodne. Dla chrześcijan tym pierwszym świadkiem jest Jezus Chrystus. Tę myśl powtórzył Papież podczas Mszy w Krakowie: „Ważne jest w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy”.
W Krakowie, podczas spotkania z młodzieżą, Benedykt XVI rozwijał refleksję o wierze w odniesieniu do ewangelicznego obrazu budowania na skale. Szczególną moją uwagę zwróciły paradoksalne słowa: „Budować na skale, to znaczy również budować na Kimś, kto jest odrzucony”. Uwierzyć Jezusowi oznacza kształtować swoje życie w oparciu o Tego, kogo ludzie odrzucili i ukrzyżowali. Ojciec św. umacniał nas, byśmy się nie zniechęcali, kiedy spotykamy tych, którzy szydzą z fundamentu, na którym budujemy: „Nasza wiara w Jezusa musi często się konfrontować z niewiarą innych, by pozostać naszą wiarą na zawsze”. Wiara staje się rzeczywiście dojrzała, kiedy przechodzi przez próbę zderzenia się o krzyż niezrozumienia i drwiny. Jakże często ludzie odchodzą od Boga, bo wydaje im się, że w ten sposób unikną cierpienia. Wypierają się wówczas Chrystusowej nauki okłamując samych siebie. Aby tak się nie stało, potrzebne jest nam oparcie w konkretnej wspólnocie Kościoła, któremu przewodzi biskup Rzymu. „Budować na skale to także budować na Piotrze z Piotrem” – mówił do młodzieży na krakowskich Błoniach Benedykt XVI. Po czym przestrzegał: „Nie dajcie się zwieść tym, którzy chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi”.
Ten, kto uwierzył Jezusowi i na Nim – pośród przeciwieństw – buduje swoje życie, nie może zachowywać swej wiary wyłącznie dla siebie. Ze spotkania ze Świadkiem winno rodzic się osobiste świadectwo. „Mamy być świadkami Jezusa żyjącego w Kościele i w ludzkich sercach” – mówił Benedykt XVI podczas Mszy św. w Krakowie. Podkreślił, że Polacy mają ważkie zadanie dzielenia się wiarą z innymi narodami Europy i świata: „Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra, by służył całemu Kościołowi wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. [...] Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa”.
To pobieżne spojrzenie na słowa Benedykta XVI wypowiedziane podczas wizyty w Polsce pokazują, jak bardzo współbrzmią one z tym, co powiedzieliśmy wcześniej o jubileuszowym dziedzictwie w Kościele oraz u św. Ignacego i jego pierwszych towarzyszy. Mocne doświadczenie bliskości Osoby Jezusa Chrystusa, które pozwala nam trwać z Nim i przy Nim również w sytuacji odrzucenia, jedność w posłuszeństwie Kościołowi hierarchicznemu, bycie Chrystusowym świadkiem w porę i nie w porę – to wszystko winno być przedmiotem naszego codziennego, rachunku sumienia, szczególnie w Roku Jubileuszowym dla każdego z nas – członka Sinicum.